Pół miliona złotych na kłody i pieńki. Absurd na Targówku
W Parku Bródnowskim na warszawskim Targówku powstał kontrowersyjny plac zabaw, który wzbudził falę krytyki mieszkańców. Za 500 tysięcy złotych z budżetu obywatelskiego dzieci otrzymały kłody, pieńki, głazy i drewniane kładki.
Projekt z budżetu obywatelskiego pod ostrzałem krytyki
Pomysł został zgłoszony w ramach budżetu obywatelskiego na rok 2025 pod nazwą "Nowe nasadzenia w Parku Wiecha oraz w Parku Bródnowskim wraz z nowym placem zabaw". Poparło go 1356 mieszkańców dzielnicy, jednak po realizacji wielu z nich wyraża rozczarowanie.
Nowy plac zabaw składa się z wydrążonych pni, pieńków o różnej wysokości, konarów drzew, kamieni i głazów. Dodatkowo powstała strefa ze zrębków z zjazdem linowym i dwoma mostami. W projekcie planowano jeszcze zjeżdżalnię na nasypie, ale ostatecznie jej nie wykonano.
Mieszkańcy oburzeni marnotrawstwem
Komentarze mieszkańców na profilu urzędu dzielnicy są jednoznaczne. "A to jest wybieg dla psów czy dla dzieci? Pytam poważnie, bo naprawdę nie jestem w stanie tego określić" - pisze jeden z internautów.
Inni dodają: "Piękny pokaz jak zbędnie wywalić kasę. Brawo urzędnicy" oraz "Brawo! Jedyne pół miliona na te kłody. Jedni za tyle dom postawią, inni rzucą kilka drzew i mówią, że to plac zabaw".
Szczególnie kontrowersyjny jest koszt inwestycji. Pół miliona złotych za kłody i pieńki to kwota, za którą można wybudować prawdziwy dom, a tutaj otrzymano jedynie podstawowe elementy drewniane rozrzucone po terenie.
Obrona projektu przez aktywistów miejskich
Robert Buciak ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze, autor ponad 40 projektów budżetu obywatelskiego, broni realizacji. Jego zdaniem krytyka jest przesadzona, bo "jest formułowana przez osoby, które nie będą z niego korzystać".
Aktywista przekonuje, że dzieci będą zadowolone z pni, na które mogą wchodzić, tuneli do czołgania się i torów z pieńków do skakania. Przyznaje jednak, że miejsce ma wady - jest płaskie, bez pagórków, zjeżdżalni czy huśtawek.
Przykład marnotrawstwa publicznych pieniędzy
Ten przypadek pokazuje, jak nieodpowiedzialnie wydawane są środki publiczne w stolicy. Pół miliona złotych za kilka kłód i kamieni to skandal, który powinien skłonić do refleksji nad systemem budżetu obywatelskiego.
Mieszkańcy słusznie oczekują, że ich pieniądze będą wydawane rozsądnie na rzeczywiste potrzeby lokalnych społeczności, a nie na pseudonowoczesne eksperymenty urbanistyczne.